Jeśli szukasz kolejnego pomysłu na wykorzystanie pure z dyni – mam dla Ciebie kolejny przepis! Tym razem będą to proste, kruche ciasteczka pachnące cynamonem, idealne do kawy czy herbaty w ten chłodny, jesienny czas. Do dzieła!
-Chodźcie, to wam pokażę, co wyhodowałem – powiedział Hagrid, kiedy Harry i Hermiona dopili herbatę.
Za chatką, na małym poletku z warzywami, Harry zobaczył z tuzin największych dyń, jakie wiedział w życiu. Każda była wielkości olbrzymiego głazu.
-Ale wyrosły, co? – Hagrid był wyraźnie dumny ze swojego osiągnięcia. – Na Noc Duchów… będą już duże.
-Czym je nawoziłeś? – zapytał Harry.
Hagrid rozejrzał się, jakby sprawdzał, czy nikt nie podsłuchuje.
-No… tego… trochę im pomogłem.
Harry zauważył różowy parasol Hagrida oparty o tylną ścianę chatki. Już dawno odniósł wrażenie, że nie jest to zwyczajny parasol; prawdę mówiąc, podejrzewał, że ukryta w nim jest szkolna różdżka Hagrida. Hagridowni nie wolno było używać czarów. Został wyrzucony z Hogwartu w trzeciej klasie, ale Harry’emu nigdy nie udało się dowiedzieć dlaczego – każda wzmianka na ten temat powodowała, że Hagrid chrząkał głośno i udawał głuchego tak długo, póki nie zmieniono tematu.
-Zaklęcie Żarłoczności, tak? – zapytała Hermiona, trochę zaciekawiona, a trochę zgorszona. – No, w każdym razie nieźle poskutkowało.
Rowling J. K. (1998). Szlamy i szepty. W: Harry Potter i Komnata Tajemnic(s.126). Poznań: Media Rodzina
Poniższe ciasteczka stanowią propozycję dla tych, którzy poczynili dyniowe zapasy i szukają inspiracji do wykorzystania dyniowego pure. Pomysłów jest mnóstwo, ale kiedy potrzebujecie na szybko przygotować coś prostego i z ogólnie dostępnych składników, wtedy te ciasteczka z dynią mogą być wybawieniem. Nie jest to wyrafinowana propozycja, ale ciasteczka są smaczne, przepięknie pachną cynamonem i można je przechowywać kilka dni w szczelnie zamkniętej puszce. Przepis należy do inspirowanych. Jak wiecie, dynia przewija się przez wszystkie części Harry’ego Pottera, ponieważ Święto Duchów nie może obejść się bez hodowanych przez Hagrida dyń-gigantów stanowiących dekorację Wielkiej Sali. W książkach znajdziemy wzmiankę roznoszącym się zapachu pieczonej dyni, co sugeruje, że stanowiła bazę wielu dań i tego się trzymajmy :).
P.S. Nie policzyłam ilości ciasteczek jakie wyszły z tej ilości składników, ponieważ magicznie znikały w trakcie wyjęcia pierwszej partii z piekarnika, ale orientacyjnie oceniam, że zjedzono ponad 30 sztuk :).
Składniki:
- 220 g miękkiego masła,
- 200 g cukru trzcinowego,
- 1 jajko,
- 120 g pure z pieczonej dyni,
- 400 g mąki pszennej,
- 1 łyżeczka cynamonu,
- 1/2 łyżeczki mielonych goździków,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego,
- 1/2 łyżeczki sody,
- szczypta soli.
Wykonanie:
- Masło i cukier utrzyj w misce na jednolitą, puszystą masę.
- Dodaj przyprawy, sól, proszek do pieczenia, sodę – zmiksuj całość.
- Wbij jajko, wlej ekstrakt waniliowy, dorzuć pure z dyni, a następnie kontynuuj miksowanie ciasta.
- Mąkę przesiej i wsyp do reszty składników, ciasto wyrób mikserem lub ręcznie.
- Z powstałej masy formuj kulki o wielkości orzecha włoskiego. Delikatnie je spłaszcz i ułóż na wyłożonej papierem blaszce z zachowaniem sporych odstępów.
- Piecz ciastka 12 – 15 minut w temperaturze 180ºC lub do zarumienienia. Ostudź na blaszce – początkowo ciastka są bardzo kruche i dopiero podczas stygnięcia delikatnie stwardnieją, a wtedy będzie je można bezpiecznie przenieść do puszki :).
Zrobiłam i wydawały mi się mało słodkie, ale rodzinka – pokochała 😉
Bardzo się cieszę :). Trzeba eksperymentować, każdy ludzi coś innego 🙂